-Harry...Co ty tu robisz o tej porze ?
-Victoria ? Kochanie co ty tu robisz ?
-Mieszkam ? Idź do domu tak będzie lepiej.
-O nie,nie cukiereczku ja muszę tu być i cię pilnować.-Spojrzałam na niego jak na idiotę,ale ok chce być ochroniarzem.
-Czekaj zadzwonię po Liam'a.-Wróciłam do domu zabrałam telefon z półki i wybrałam numer.Jeden sygnał,drugi,trzeci... i już miałam się rozłączyć gdy naglę usłyszałam głos chłopaka.
-Gdzie jesteś ?
-W taksówce a co się stało ?
-Harry wiesz..chce być moim ochroniarzem i tłucze butelki na podjeździe.
-Ok za jakieś 5 minut będę bo jestem niedaleko.
-Dobrze dziękuję.-Schowałam telefon i spojrzałam w kierunku wjazdu a tam nikogo nie było.Jakim cudem ? Przecież jakieś trzy minuty temu tu był a teraz pustka.Wyszłam na drogę i zaczęłam się rozglądać i wołać co chwilę imię Styles'a, ale na marne.Ujrzałam światła więc przeszłam na chodnik i ustąpiłam miejsce dla samochodu.Z pojazdu wyszedł Liam i od razu do mnie podszedł.
-Gdzie loczek ?
-Zniknął po prostu rozpłynął się.
-Tak naglę ? Nie widziałaś nawet w którą stronę ?
-No rozmawiałam z tobą a gdy się rozłączyłam i skierowałam wzrok ku niemu to nikogo tam nie było.
-Dobra idz do domu a ja pochodzę jeszcze i go poszukam.
-Dobrze dziękuję i dobranoc.-Weszłam do domu i położyłam się na łóżku.Znowu nie mogłam zasnąć bo cały czas myślałam o tym co miało miejsce 10 minut temu.
~Perspektywa Liam'a~
Kurwa gdzie on może być ?! Przemierzam najbliższą okolicę już od trzydziestu minut i ani ślady po loczku.Jestem ciekawy co on odwala.Z klubu wraca trzeźwy a chwilę później odpierdala jakieś scenki przed domem Vic. Krążyłem kolejne 30 minut ale nic nie było więc zrezygnowany wróciłem do domu.
~Perspektywa Harry'ego~
-Znowu spieprzyłeś Styles...-Odezwał sie Justin.
-Odpierdol się nie moja wina.Czułem ich oni musieli gdzieś byc blisko.
-To po chuj się najebałeś ?
-Bo kurwa lubię a tobie nic do tego.-Wkurza mnie,nawet bardzo myśli że jak jest pieprzonym zastępcą przywódcy to może wszystko ?

-Nie pozwalaj sobie za dużo Bieber.
-Panowie co się tu dzieje ?
-Styles znowu zjebał sprawę.
-Szefie ja ich serio widziałem.
-Dobra Harry chodź pogadamy.
~Perspektywa Victorii~
Czas do szkoły.Strasznie mi się nie chce.Może udawać chorą ? Nie,nie będę okłamywać cioci to jeden powód a drugi to taki by pogadać z Harry'm o zdarzeniu jakie miało miejsce przed moim domem.Moim ? Czy mogę go tak nazwać ? Hmm skoro tu mieszkam i przez najbliższy czas też będę to chyba mogę.
Ubrałam się i zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie porcja naleśników.Kochana Bella.Zjadłam i na kartce napisałam podziękowania za pyszne śniadanie i wyruszyłam do szkoły.Jechałam z dość szybką prędkością bo dzięki moim darze wiem gdzie stoi policja i gdzie znajdują się korki oraz gdzie są zamieszczone radary.Chociaż jeden plus.Szybko dostałam się do szkoły.Zaparkowałam i gdy wyszłam kogo zobaczyłam ? Pana Styles'a.
-Emm..hej Vic.
-No cześć.
-Przepraszam za no wiesz..za wczoraj.-Widać że mu głupio.
-No nie wiem,nie wiem.
-No proszę cię daj spokój to nic wielkiego.-On sobie jaja robi chyba.
-Harry.. nic wielkiego ?Odwaliłeś jakąś scenkę prze moim domem będąc pijanym.
-No dobra przepraszam jeszcze raz i w ramach przeprosin pójdziesz ze mną na kawę ?
-Dobrze niech będzie.O kim mówiłeś wczoraj ? Że przed czym musisz mnie chronić ?
-Wiesz co za chwilę dzwonek chodź szybko.-Złapał mnie za rękę i szybko poprowadził do budynku.Harry jest strasznie szybki prawie za nim biegłam gdy nagle ktoś podłożył mi nogę i się wywaliłam.Brawo Vic...Odwróciłam się i kogo ujrzałam ?
Czytasz => Komentujesz :)
~*~
Przepraszam za tak długą nieobecność,ale miałam dużo wyjazdów i nie miałam kiedy ;c