Czytasz => Komentujesz :)
-To tutaj ?-Zapytał kierowca wybudzając mnie z poplątanych myśli.
-Słucham ?
-Czy to ten dom ?
-Tak przepraszam zamyśliłam się.-Podałam kierowcy pieniądze i stanęłam na podjeździe.A więc to jest ten dom w którym mam spędzić połowę swojego życia.
Niepewnie podeszłam do drzwi zapukałam.Po chwili drzwi otworzyła mi pani po 30 z przyjazną aurą.
-O witaj Victorio czekałam na ciebie.-Przytuliła mnie mocno i pocałowała w czoło.
-Dzień dobry.- Odwzajemniłam uścisk i poczułam ciepło,którego nie czułam od pewnego czasu.To ciepło osoby,która może ci pomóc,ale i to uczucie którego nienawidzę.Uczucie które powoduje,że jestem dziwadłem.Wszystkie myśli cioci Sam znalazły się w mojej głowie.
-Chodź pokażę ci twój nowy dom.-Od pomieszczenia do pomieszczenia byłam zdziwiona coraz bardziej.Ten cały dom będzie też mój ?Nie przywykłam do takiego luksusu raczej wolę żyć skromniej,ale jakoś będę musiała się przyzwyczaić.Mój pokój był w sam raz dla mnie nie za duży i nie za mały a do tego takie samo łóżko,które miałam w dawnym domu.W moim pokoju było wyjście na balkon i dodatkowe drzwi, gdy je otworzyłam ujrzałam swoją prywatną
łazienkę.Nie może być lepiej.
-I jak się podoba ?Chciałam żeby twój pokój przypominał ci trochę twój dawny.
-Jest świetny,naprawdę.
-Ja zaraz jadę do pracy więc jak będziesz potrzebowała czegokolwiek to zawołaj panią Belle.
-Dobrze dziękuje jeszcze raz.
-Naprawdę nie ma za co.-Pocałowała mnie w policzek i opuściła mój pokój pozostawiając mnie samą.Wyszłam na balkon i rozejrzałam się po lesie otaczającym całą przestrzeń przede mną.Zauważyłam nawet przystojnego chłopaka.Miał brązowe loki i nic więcej nie byłam w stanie zobaczyć bo był za daleko.Gdy tylko spojrzał w moja stronę,szybko pobiegłam do pokoju wychylając ostrożnie głowę.Zaśmiał się i wrócił do spacerowania a ja do układania swoich ubrań.Zajęło mi to trochę więcej czasu,niż myślałam a gdy skończyłam poczułam burczenie w brzuchu.Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni.Po przygotowaniu obiado-kolacji ubrałam kurtkę i wybrałam się na spacer.Spacerowałam chodnikiem gdy naglę zobaczyłam ścieżkę prowadzącą do lasu.Skoro muszę poznać teren trzeba wszystko zwiedzić więc pewnym krokiem skierowałam się do lasu.Lekki wiatr rozwiewał moje włosy a w powietrzu było czuć zapach drzew i kwiatów.Uwielbiam lato po prostu kocham.Ptaki śpiewają,kwiaty się rodzą a wszystko wygląda jak w obrazu.Szkoda,że nie ma przy mnie moich bliskich,którzy odeszli równe 5 miesięcy temu.To było okropne przeżycie.Ja,tata,mama i moja mała siostrzyczka Jessy jechaliśmy na wycieczkę do Zoo,ale skończyło się na tym,że tylko ja przeżyłam.Na samą myśl o tym kuje mnie serce a do oczu napływają słone łzy.Kochałam swoją rodzinę najbardziej na świecie i gdybym mogła oddałabym za nich życie.Gdy docieram do małej rzeki w lesie jest już ciemno więc postanawiam wracać.Tym razem trochę szybciej bo nie ukrywam,że boje się wracać po ciemku.Będąc w połowie drogi usłyszałam kroki za sobą.Przyśpieszyłam jeszcze bardziej tempo,ale mój towarzysz nie poddawał się bo kroki były coraz bliżej mnie.Zaczęłam biec z całych sił a gdy widziałam już światła lamp przyśpieszyłam jeszcze bardziej czego wynikiem było wywalenie się.Szybko podniosłam się na ostatnich siłach i wydostałam się z lasu.Odwróciłam się,ale w pobliżu nikogo nie było.Nie wiem jak to możliwe przecież słyszałam wszystko.Te kroki będące coraz bardziej głośniejsze.A może mi się tylko wydawało ? Chyba staję się coraz bardziej nienormalna.Poszłam do domu a rany oczyściłam wodą utlenioną i zakleiłam plastrami.Ten dzień był dziwny więc nie zwlekając poszłam spać oczekując,że jutro będzie dobrze w nowej szkole.
~*~
-Niech panienka wstaje.-Usłyszałam głos należący do pani Belli.
-Tak już chwileczkę.-Otworzyłam oczy i leniwie wstałam z łóżka.Zabrałam ubrania i poszłam przygotować się do mojego pierwszego dnia w szkole.Trochę się boje ale może nie będzie aż tak źle ? Najbardziej obawiam się odrzucenia przez innych tak jak mają "nowi".Ubrałam się nowo kupione ciuchy a włosy uczesałam w nieogarniętego koczka.Nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z pokoju kierując się na dół.Gdy byłam już w kuchni na blacie czekało na mnie już śniadanie i drugie śniadanie do szkoły.Szybko zjadłam i miałam zamiar już wyjść gdy nagle ciocia stanęła mi na drodze z wyciągniętą ręką.
-Nadstaw rękę.-Zrobiłam co kazała a po chwili na mojej dłoni znalazły się kluczyki.
-No nie wierzę czy to..
-Tak kluczyki do twojego samochodu.
-Aa no nie wierze ...serio? Tylko mój ?-Nie wierzyłam w to.Miałam prawo jazdy,ale nie miałam swojego samochodu tylko jeździłam taty samochodem.
-Tak tylko twój.
-Bardzo Dziękuje za wszystko.Kocham cię ciociu.-Uściskałam ją i wyszłam z domu.
Gdy zaparkowałam na parkingu szkolnym miałam 3 minuty na dotarcie do klasy,która nie wiedziałam gdzie się znajdowała.Szybko wyjęłam torbę z samochodu i biegiem popędziłam do szkoły.
-Dobra klasa 203 -Mówiłam szeptem sama do siebie.Znalazłam klasę i szybko wbiegłam dosłownie minutę przed dzwonkiem.Wszystkie miejsca zajęte oprócz jednego na samym końcu przy oknie. Przecisnęłam się przez innych uczniów i usiadłam na wolnym miejscu.Boże nie wiedziałam,że aż tak nienawidzą nowych uczniów.Słyszałam każdy ich szept."Co za wariatka","Jak ona wygląda","Podobno wyrzucili ją z poprzedniej szkoły","Serio? A ja słyszałam że się z kimś pobiła i że jest z Francji". Ludzie mnie już załamują.Nie widzieli mnie na oczy a już wymyślają bajeczki na mój temat.No cóż takie właśnie jest szkolne życie.Rozpakowałam rzeczy wyjęłam słuchawki i czekałam na nauczyciela.Gdy w klasie pojawił się łysy starszy pan około 50 z jakimiś teczkami w ręku każdy usiadł na swoje miejsca i zapanował spokój.Wyjęłam słuchawki i usiadłam prosto.
-Witam droga młodzieży.
-Dzień dobry profesorze-Każdy odpowiedział chórem.
-Gdzie jest nasza nowa uczennica ?
-To ja.-Wstałam i spojrzałam na nauczyciela.
-Przedstaw się.
-Mam na imię Victoria Tower,pochodzę z Irlandii a konkretnie z Mullingar.
-Miło nam ciebie poznać.
-Mi was również-Uśmiechnęłam się ale nikt nawet nie zareagował.
-Dobrze usiądź i zapisuj notatki.-Wykonałam polecenie patrząc cały czas to na profesora to na tablicę i tak cały czas.
Po zajęciach ruszyłam do sekretariatu po kluczyki do szafki.Kierowałam się zatłoczonym korytarzem gdy naglę wpadłam na jakąś dziewczynę.Po jej minie widać było że nie odpuści.
-Czy ty wiesz kim ja jestem ?-No i kłopoty.
Niesamowite *.*
OdpowiedzUsuńGenialne <3 Czekam na next :D
OdpowiedzUsuń